Wrzesień 2016 - 67 kg ///
Lipiec 2017- 72,5 kg - zaszłam w ciążę ////
Kwiecień 2018 - 94.5 kg - poród CC. ///
Grudzień 2018 - 79,5 kg - jestem w ciąży ////
Wrzesień 2019 - 97 kg - poród CC //
Kolejne podejście do odchudzania...
Hej. Sobota i niedziela upłynęła dobrze. Pod względem jedzenia ok. Bez obżarstwa bez szału po prostu dobrze. Wszystko wskazuje na to że moja kość ogonowa została złamana albo dobrze pęknięta bo nadal boli przy pochylaniu siedzeniu ehh...
Dostałam okresu ! Super !
Żałuję że nie mogę ćwiczyć. Albo iść na rower... ehh :( muszę jeszcze bardziej pilnować michy w tym wypadku.
+ Wieczorny napad - lody ciastka - wyszło po podliczeniu 2678 kcal...
Hej ! Nie było mnie dwa dni. No ale jakoś nie miałam siły i ochoty pisać. Menu jak widać. Nadal się staram chociaż wczoraj trochę poszło... Kolejne skargi na dzieci. W domu ciągle awantura o coś. I do tego ciągle problem z kasą... Ehh. Za dużo na mojej głowie. W środę szłam od teściów i spadłam ze schodów. Niby nie pozorne dwa schody na taras a upadłam na tyłek. Kość ogonowa mocno stłuczona. Ledwo chodzę. O jakim kolwiek treningu mogę zapomnieć na najbliższe dwa tygodnie... Ehh... Słabo ogólnie źle. Okres mi się spóźnia... Nad dachem latają bociany ! Dosłownie ! Jak jeszcze 👶🤰 to ja się załamie !! Ehh... :(
Hej. Dziś wpis z rana miał być wczoraj ale zasnęłam o 22 jak dziecko ... Dzień był dość intensywny. Wstałam o 6 wyszykowałam dzieciaki do przedszkola, powrót dopięłam kawę i poszłam na rower. Zmieniłam sobie trasę na dłuższą i wracając do domu jakieś 800 m od domu rower mi się zepsuł i musiałam iść pieszo... No ale 11 km zrobiłam jadąc ;) po treningu zjadłam kanapki i poszłam do tunelu i w grządki. Oj jest co robić. Przywiozłam dzieci i po południu też dłubanie w ziemi. Wieczorem randka z żelazkiem i sterta prasowania. Padłam. Trzeci wieczór czysty 💪
MENU :
kawa rano / kanapki na śniadanie / kawa i ciastko na drugie śniadanie / obiad - kapuśniak i młode ziemniaki ( foto brak, kcal policzone ) / przekąska musik / kolacja sałatka z wędzonym twarogiem
1703 kcal / 64 bo / 78 tł / 184 w. /
Dziś u nas popadało i jadę znowu do lasu obym coś znalazła ;) pozdrawiam
Hej. Wczoraj miałam okropną noc... Do 1 nie mogłam spać... Rano wstałam pół przytomna. Najważniejsze że nie poszłam w nocy do lodówki 😆
Dziś fajny dzień. Taki intensywny. Rano dzieciaki do przedszkola i pojechałam do lasu na grzyby.
Efekty
co prawda większość do wywalenia bo robaczywe ale ta frajda zbierania bezcenna. Po powrocie śniadanko - sałatka z resztek w lodówce pranie lekki odpoczynek i pojechałam do miasta ogarnąć kilka spraw. Kupiłam jogurt z Biedronce i odebrałam dzieciaki z przedszkola. Pojechaliśmy do fotografa i poszliśmy na bułki do piekarni ;) ja zjadłam półfrancuskie z jabłkiem mmm pycha :) powrót chwila odpoczynku kawka lody a na kolację obiad - udka pieczone ziemniaki i kapustą kiszona :)
Hej. Niedziela się kończy. Idę zaraz spać żeby nie myśleć czy coś podjem cz nie 🙂↔️ no ale najpierw napiszę co się dziś działo. Było spokojnie. Od 15 pada deszcz więc w domu zaleganie na kanapie. Ale ja lubię takie popołudnia czasem nic nie robić. Po prostu odpocząć w domu. Ale żeby nie było że aż tak nic nie robiłam to wskoczyłam na stepper i zrobiłam 31 min :)
Menu
Śniadanie sałatka :) sałata, pomidor rzodkiewka fasola biała dwa jajka kukurydza truskawki cebula szczypior sos ziołowy z olejem
II śniadanie kawka i banan
Na obiad (brak foto) kiełbasa z grilla dwie sztuki śląska i sałata ze śmietaną
powiem tak. Szału nie ma... Mogło być lepiej. Patrząc na to że dwa dni całkiem popłynęłam to jest dramat. Na plus że było aż 5 treningów więc jakoś to trochę odkupuje moje winy. Chciałabym żeby kolejny tydzień był lepszy zwłaszcza że za tydzień planuje pomiary i ważenie. Zobaczymy. Spinam dupsko i ruszam dalej.
cel na kolejny tydzień
7 dni po max 1900 kcal = 13300 kcal
5 dni treningu - głównie chce żeby był to rower 💪🚴
Hej. Dziś wpis z rana. Wczoraj zaczęłam super. Potem było tylko gorzej... Ehh. No nic. Idę dalej. Jak u Was pogoda ? U nas były burze ale spokojne. Bez gradu. Wichury. Bez dużych szkód. Na szczęście.
Właśnie zajadam sałatkę na śniadanie i zbieramy się z dzieciakami do kościoła.
Hej. Wczoraj zasnęłam na kanapie... Masakra. Ale miałam ciężki i intensywny dzień więc nie ma co się dziwić. Nawet tych 5 kostek czekolady nie żałuję bo wiem że wszystko poszło i zostało spalone ;) ale po kolei.
Rano miły poranek z mężem 😍 potem kawka na tarasie o 6 rano ;)
Potem ogarnianie dzieci do przedszkola. Wróciłam zjadłam banana i poszłam na rower. 7 km ;) potem prysznic śniadanie - koktajl truskawkowy z odżywką białkową ;) później wzięłam się za porządki pranie sprzatanie. W południe kawka i wspomniana czekolada. Po dzieciaki. Lody. Obiad to już smak dzieciństwa - kluski z truskawkami i śmietana 🤩 no i kolacja 3 kanapki z sałata szynką serem i pomidorem jedzone na tarasie ;)
Popołudnie też ciężkie bo ogarniałam grządki myłam auto także się działo.
ten upał daje w kość. A jeszcze dziś kosiłam trawę ogarniałam dom pranie i grządki. Ehh dużo tego. Pocę się niemiłosiernie. Wypiłam dziś już że 3 l wody. Kupiłam sobie elektrolity bo wiem że się odwadniam.
menu
Śniadanie omlet z serka wiejskiego jogurt i truskawki