Obiecałam zagladac częściej i tak też robię :) U mnie z dietą super , 7 dzień bez słodyczy czuję się jak narkoman .... boli głowa , skoki humoru i inne dziwne objawy ale wytrwam tym razem bo robię to dla swojego zdrowia . Na wadze dziś rano 66,9 kg !!!! Jest szansa że pojadę nad morze jak człowiek , jeszcze z 3 kg i lecę kupić jakiś stój kąpielowy na plażę bo mimo ze mam ich z 30 w domu to we wszystkich wyglądam fatalnie i uwierzcie że to nie jest tylko gadanie lecz fakt .
Mój weekend sie już zaczyna :)
Zaraz biegnę na pociąg nad morze bo dzis w Gdyni jest bieg nocny :)
Nie udało mi się zrobić wpisu wcześniej bo był problem z netem w domku ale melduje ze przeżyłam komunię syna i było lepiej niż się spodziewałam . Mimo nerwów , remontu , darcia podłogi z farby pazurami i wyrywaniu zęba mojemu synowi trzy godziny przed pierwszą spowiedzią a to był już cyrk totalny . Jednak nie potrzebnie się tak denerwowałam , było wzruszająco i miło . Rodzina i przyjaciele byli cudowni i dzięki ich wsparciu jakoś przebrnęłam przez to wydarzenie .
Fryzjer przed komunią z córą
w drodze do restauracji z siorą :)
mój syn z babcią
Jak widać wszyscy zadowoleni :) Kiedy komunia już minęła i kończy się biały tydzień mogę się zabierać znowu za swoje bieganie i ćwiczenia . Waga nadal jest wysoka ok 69 kg i będzie to najwyższa waga jaka miałam latem od 9 lat . Czasu mało juz bo jak zawsze spieprzyłam, jednak nadal będę próbować spaść choć trochę do wyjazdu letniego. Zaplanowałam już wyjazd nad morze i parę biegów na lato a potem może jakiś wypad w góry , to jeszcze zobaczę . Jak na tą chwilę skupiam się na czerwcu i lipcu , będę walczyć o lepszą ja !!!! Będzie aktywnie , będzie radośnie i będzie efektywnie !!!
Niestety od dwóch dni mam chorą rwę kulszową i ledwo chodzę :( Miałam ruszyć z kopyta od razu po komunii ale los płata figle i się nie udało biegać ani nic innego , ledwo sie do kina doczłapałam na " Alicje ..." z dziećmi . Film bardzo polecam , bardziej mi się podobał niż pierwsza część a rzadko się to zdarza
Jak tylko wydobrzeje i skończy mi się @ ( która to jest bezlitosna w tym miesiącu ) wracam na tory diety i ćwiczeń :)
Zaliczyłam swój pierwszy i na pewno nie ostatni bieg na wyjeździe :)
ale od początku .....
W ten weekend mam komunie syna i przyznam szczerze że jestem totalnie w proszku, przygotowania idą jak krew z nosa , ciągle coś wypada i się komplikuje a do tego koszty się rosną co chwile ... i jeszcze ten remont WRRRRRRR u Od miesiąca mieszkam na budowie , wszystko leży nie na swoim miejscu a potykam się o farby , pędzle itd .... Więc żeby się odstresować pojechałam do Białegostoku na półmaraton ....
To mój pierwszy taki wyjazd więc jechałam nie pewnie , troche zdenerwowana a nawet spięta ale szybko mi przeszło jak się okazało że połowa autokaru jedzie w tym samym celu :) pobiec sobie po Białymstoku 21 km bez stresu :) Poznałam trochę ludzi i od razu moja towarzyska dusza się obudziła więc po chwili nie było już nerwów tylko szansa na dobrą zabawę i miłe towarzystwo .
Białysto mi się bardzo spodobał , dużo zabytków a ja lubię zwiedzać a na dodatek NOC MUZEÓW więc jak dla mnie rewelacja , połączyć pasję i zobaczyć ciekawe miejsca bo nie samym bieganem człowiek żyje
Pozwiedzane , pospacerowane a potem wielka niedziela !!!!
Dla mnie bardzo ważna bo tym razem chciałam przebiec po swojemu, z czasem takim jak sobie wymyśliłam i bez kontuzji kolana. Biegam bo lubię ale też nie chce być na końcu więc tym razem miałam bieg z celem . Jak nie chudne to przynajmniej skoncentrowana będę na celach innych
Waga i tak w końcu poleci bo nie ma możliwości żebym zawsze już była przed 7 !!! Nie myślałm już o odchudzaniu tylko pobiegłam sobie 21 km ... do 15 na luzie , ostatnie to koszmar bo ciągle pod górkę a miało byc płasko . Chwile zwątpienia na 19 i 20 km a i tak najlepsze były 300 metrów od mety kiedy mój żołądek zaczął odmawiać posłuszeństwa i inny biegacz powiedział do mnie" nie zwalniaj już meta " popatrzyłam na niego i powiedziałam cichutko że chyba nie dam rady a on mnie złapał za rękę i praktycznie wrzucił mnie w metę. to było cos pięknego , nie patrzył na czasu tylko pomógł mi na końcówce a potem przyniósł mi jeszcze zupę i podziękował za wspólny bieg
Czas 2 godz 4 min nie udało sie zejsc niżej ale uważałam na kolano i fakt - faktem parę razy stawałam na 20 sek. żeby naciągnąć kolano jednak wynik poprawiony o 20 minut a tera będzie tylko lepiej :)
Tak więc odstresowana wróciłam do domku szykować się do komunii ....
Spis mi się kasuje już parę razy i nie chce mi się tracić energii na problemy z serwerem .... Miałam jeszcze napisać że mimo braku spadku wagi i tak będę walczyć o lepsze ciało ale dziś net nie jest mi pomocny w tym celu więc bla , bla ,bla i tak będzie dobrze ...
Miałam się odezwać po majówce ale dostałam takiego lenia ze nic mi się nie chciało. Tak to już jest jak człowiek przyzwyczajony do ruchu a tu siedzi cały dzień przystole na działce i pochłania jedzonko z grilla . Niestety na wadze wzrost majowy , dość duzy bo 70,2 kg czyli mój MAX !!! Przyznam szczerze się , bez bicia że poniosło mnie z lodami i mącznymi obiadami .....
mam czasami takie jazdy że jak się uprę na coś to nie moge się tego nasycić, a skutki takich zachcianek są jakie są ..... Niestety komunia juz za dwa tygodnie więc przyznam się do porażki, nie wierzę w cuda i nawet jak waga trochę spadnie w dół to i tak muszę szukać jakiejś sukienki rozmiar 40 i absolutnie nie obcisłej !!!!! to ma być święto mojego syna a nie lans kościelny tak w sumie więc nie będę marudzić i biorę się za uporządkowanie mojej michy ( nawet nie wiem który raz to juz piszę , nadal jednak wierzę że mi się uda ogarnąć swoje papu i poskromić siebie :))
Maj zaczął się od wyjazdu na wieś w celu ucieczki od miasta i gwaru :) Było przyjemnie i rodzinnie a nawet trzy razy biegałam żeby choć trochę spalić jedzonko :)
3 maja razem z synem biegliśmy w biegu Konstytycji i było super . To był jego pierwszy start z mamą i moje kochanie było 202 na 1000 dzieci więc mama była mega dumna !!!! Fajnie jest się dzielic pasją z bliskimi :)
Po takim początku dopadła mnie jakaś straszna rutyna i dwa dni chodziłam jak zombi . Nie jeździłam na rowerze , nie spacerowałam i nie chciało mi się zupełnie NIC !!! Na szczęście dziś już się zmobilizowałam i odpaliłam swojego jednośladowego przyjaciela i zaczynam się rozkręcać żeby nie popsuć formy kwietniowej :)
Plany na weekend standardowe czyli bieganko , trening , spotkania towarzyskie i wyjście rodzinne żeby wszystko miało swoje miejsce .
Sobota rano , pogoda w miarę ale dziś zamiast słodkiego lenistwa jest dzień pracujący więc musiałam zrezygnować z wszelkich planów treningowych , Mam dziś zresztą spotkanie na plebanii w związku z komunią syna które rozwaliło mi wszelkie plany ale dzieci najważniejsze
Kolejny tydzień się ma ku końcowi i znowu mogę go podsumować jako aktywny
rower 80 km
spacer 70 km
bieganie 25 km
pływanie 1 km
a to jeszcze nie koniec tygodnia więc będzie lepiej :) W niedzielę o 8 rano biegnę orlen maraton ale na 10 km bo maraton jest po za zasięgiem mojego chorego kolana , nie mam zamiaru przez jakieś chore ambicje pomykać o kuli wię w tym roku biegam tylko 5, 10 i jeszcze raz podejdę do 21 km w lecie ale wcześniej pochodzę do fizjoterapeuty żeby podratować nogę może tym razem wytrzyma do mety
Waga też trochę lepiej bo 67,4 kg czyli oddalam się od 69,9 kg które mnie ostatnio przeraziło
Do komunii miesiąc pozostał a sukienkę będę kupować dopiero tydzień przed bo nadal liczę że uda się zejść ze dwa cm w obwodach żeby się nie prezentować jak salami kiedy mama przyjedzie
Muszę zająć się moim brzuchem bo to on najbardziej ucierpiał na procesie tycia , zaczynam od poniedziałku ( wiem , wiem że to banalne ) robić codziennie trening brzucha po pracy choć nie liczę na talię osy to przydałoby się zmniejszyć talię do 70 cm bo teraz to jest tragedia . A wiadomo że mniej cm w brzuchu daje ogólnie efekt smuklejszej sylwetki
Szkoda że się tak nie da odchudzać żeby brzuch i nogi chudły a piersi i tyłek zostały takie jak są każda by wyglądała jak J.LO
Czekam już na majowy weekend bo wyjadę sobie na działkę do lasu i tam sobie odpocznę od pracy , remontu przed komunią i innych ziemskich spraw. Będę tylko ja , moja rodzina , las i rzeka czyli relaks bez miasta , samochodów i zatłoczonych ulic !!!
A tymczasem trzeba przeżyć jeszcze 5 dni pracy i każdego dnia wykorzystywać swój potencjał i każdą szansę na odrobinę ruchu na świeżym powietrzu
A zapomniałam się Wam pochwalić że mam w domu kota
ja która nie lubi miauczków i zawsze uważałam że koty to fałszywce bo mnie w dzieciństwie nie jeden podrapał zostałam zwojowana przez przybłędę !!! Sam do mnie przyszedł , dałam ogłoszenie po okolicy że znalazłam kota ale w środku bym się nie obraziła jakby właściciel się nie odnalazł .... wiem że to nie ładnie ale ja się szybko przywiązuje emocjonalnie a zwłaszcza jak z kimś zasypiam
Wypuszczam go codziennie żeby sobie polatał bo może mieszka gdzieś nie daleko ale on wraca codziennie i na pewno będzie i smutno jak kiedyś nie wróci .... ale jak to mówią puść wolno jak wróci to kocha jak nie wróci nigdy nie było twoje
Mamy połowę kwietnia i juz mogę śmiało stwierdzić że to mój najaktywniejszy miesiąc od początku roku . Przyszła wiosna i od razu odzyskałam energie do zycia
Dużo jazdy na rowerze , spacerów i regularnego biegania tak się prezentuje ten miesiąc
Teraz przygotowuje się razem się do następnego biegu w przyszły weekend , tym razem 10 km i mam zamiar poprawić wreszcie czas na dychę
Tłuszcz na moim dupsku jednak jest oporny i nie chce się zmniejszyć bo waga nadal w granicy 67-69 kg i 100 cm w biodrach !!!!!! Do komunii jeszcze 5 tyg a do wakacji 2,5 miesiąca , dam radę i zobaczę swoje wymarzone 62 kg na liczniku jeżeli nie zwolnię i będę pilnować swojej michy :) Ostatnio do Warszawy zawitała Ania więc nie można było stracić okazji na spotkanie
Rewelacyjnie jest spotkać na żywo kobietki które zna się z V
Było smacznie , nie dietetycznie i głośno
Musimy to koniecznie powtórzyć dziewczyny
Dziękuje zaga24 , cococream i Walczymy za przyjemne ( choć krótkie dla mnie ) spotkanie i czekam na następne pięknotki :)
Zbieram się wybiegać zaraz wczorajsze piwko i od jutra micha pilnowana w 100% .
Przyznam się szczerze ze jak wysiadłam z tramwaju i wkroczyłam na strefę 11 PZU Półmaratonu Warszawskiego to mnie zemdliło i rozbolał mnie brzuch, już miałam ochotę zrobić w tył zwrot i uciec do domu
Jednak się przemogłam i mimo nerwów stanęłam na starcie i jakoś poszło , nie bez problemów .... Na 17 km odezwała się kontuzja kolana i ostatnie 4 km biegłam a raczej truchtałam do mety z bólem, nie umiałam się wycofać ponieważ było za blisko mety a tam stały moje dzieci więc co miałam zrobić
Popłakałam się po kontuzji jak zobaczyłam jaki mogłam mieć dobry czas gdyby nie kolano , biegałam bardzo spokojnie i równiutko , starałam się nie przesilić nogi ale niestety nie wytrzymała do końca .
Impreza biegowa bardzo mi się podobała , niesamowity klimat i tysiące ludzi którzy maja jeden cel a mianowicie dotrzeć do mety
Wszystko bardzo porządnie zorganizowane , choć już dziś czytałam jakieś komentarze negatywne , ja nie mam powodów narzekać . Po całym biegu było niesamowite pragnienie a godz później głodomoorra !!!! Zjadłabym wczoraj prosiaka z rusztu ale skończyło się na zapiekance
Dziś trochę bolą nogi i kolano jeszcze doskwiera ale i tak jestem z siebie mega dumna , zadowolona i znowu zaczynam wierzyć że można wszystko tylko trzeba chcieć !!!!! Jutro ruszam z kopyta i wracam do treningów po dzisiejszym resecie !!! Pokonałam 21 km więc dam radę z 8 kg !!!!
Mamy ostatni dzień stycznia i można go już włożyć do szufladki było - minęło :) Mimo że ten miesiąc to jedno wielkie nieporozumienie zakończyłam go biegając w słońcu po parku w biegu WEDLA :) Było bardzo sympatycznie , rodzinnie , pogoda przepiękna i humor dopisywał :)
Teraz koncentracja na kolejnym miesiącu i jego celach :) Trzeba przestać próbować i wreszcie tracić na wadze bo oprócz poprawy kondycji nic się nie zmieni. Plan na luty bardzo ambitny a mianowicie :
bieganie 100 km ( znowu próbujemy )
basen (pływanie ) 5 h
siłownia 3*7 + fitness
ćwiczenia w domu na brzuch codziennie
zumba raz w tygodniu
luty bez słodyczy !!!!!
kolacja wcześniej około 19
Pilnowanie michy jako priorytet w lutym bo znam siebie i wiem że nie mam problemów z byciem aktywną :) Nie siedzę na tyłku , w pracy się ruszam , nie oglądam TV a do kompa siadam tylko w weekend więc nie ma co marudzić że mało się ruszam . Tkanka mięśniowa to 67% mnie ale nie mogę się pozbyć 30% tłuszczowej więc konieczne jest pilnowanie michy bo samymi ćwiczeniami nic nie wskóram. W lutym znowu podejście do miesiąca bez słodyczy ( w styczniu było dobrze :)) i jeszcze większe ograniczenia jak chodzi o węglowodany ( białe pieczywo , makarony itp ). Pilnowanie tez odpowiedniej ilości wypitej wody i jedna kawa dziennie ( to będzie wyzwanie że hej bo pije po trzy !!!! ) A najważniejsze to zacząć się wysypiać bo chodzę na jawie czasami.
3majmy kciuki żeby to był dobry miesiąc :) Do lata coraz bliżej więc nie można szukać już wymówek nawet jak ci się niebo wali na głowę :)
Widzę że po NR ożywiła się stronka i wracacie z tarcza lub na tarczy po okresie świątecznym i bardzo dobrze
Ja juz podsumowanko robiłam więc teraz kolej na plan na ten rok . Sylwester był do dupy niestety , miało byc miło w domku a wpadli znajomi i przez swoje kłótnie popsuli mi humor ale trudno co było to było. W przyszłym roku pójdę z moim bez żadnych znajomych i będziemy mieć spokój bo nudzi mi się godzenie skłóconych par w sylwestrową noc. Buuuu....
W nowy rok udało mi się wyjść pobiegać :) Było strasznie zimno i się przeziębiłam ale udało mi się przebiec ponad 8 km na dobry początek roku
Niestety mam straszny katar więc do poniedziałku nie biegam ale w domku trochę poćwiczę żeby się wzmocnić i pozbyć galarety :)
Zważona i zmierzona.
Waga : 68,4 po świętach
jest : cel :
biust 95 >>>>>>> 90
takia 77 >>>>>>> 70
brzuch 86 >>>>>>> 80
biodra 98 >>>>>>> 92
udo 55 >>>>>>> 52
Pomiar podobny do tego z zeszłego noworocznego wpisu i cele też takie same tyle że tym razem bez ciśnień o czym już pisałam , bez spinania się i bez ciągłych spotkań towarzyskich które są wrogiem mojej wagi i sylwetki .
A więc mój plan na 2016 jest taki :
ograniczyć do minimum słodycze , piwo , białe pieczywo
odżywiać się racjonalnie , nie przejadać ale tez nie trzymać się w ryzach bo to skutkuje napadami a wolę ich unikać :)
ograniczyć kawę do jednej filiżanki dziennie
kochać sport , dobrze się bawić i nie traktować odżywiania i aktywności jak przymus lub karę :)
Wszystkie przemyślane i możliwe do zrealizowania. Bieganie zajmuję mi niej czasu niż siłownia i dlatego zrezygnowałam z karnetu a chodzić i tak mogę bo są dostępne tzw. karnety trzydniowe więc jak mnie najdzie to pójdę a nie będę znowu płacić za coś z czego rzadko korzystam. Po siedzeniu na jednej siłowni przez 16 miesięcy mam ochotę pozwiedzać i zobaczyć inne oferty w okolicy , może się na coś zdecyduje ale na pewno nie teraz , wolę być bez zobowiązań
Dla jasności nie ma u mnie diety tylko zmiana nawyków moich i reszty domowników . Od miesiąca juz nie kupuje słodyczy tylko owoce i jogurt naturalny i moje dzieci są zadowolone , zwłaszcza jak im wytłumaczyłam dlaczego nastąpiły w domu zmiany . jak dostaną od kogoś niech jedza ale w domu nie mam zamiaru ich ani siebie dodatkowo truć . Małymi krokami wszyscy zaczniemy zdrowo jeść, będziemy zdrowsi a mama trochę ciała straci więc dla każdego coś miłego